Pozbycie się Mini Jacka – brawura, wizjonerstwo czy głupota?
Miałem o nowych słuchawkach od komputerowego Jabłecznika napisać od razu po premierze ale….jakoś chciałem to przemyśleć. Na początku byłem gotów wyśmiać ich. No bo jak to tak pozbyć się czegoś co jest wymagane, od słuchania „empetrójek” na spacerze, po tworzenie muzyki, filmów i innych profesjonalnych zadaniach. Jednak po chwili magia PR-u spowodowała mój zachwyt nad tym rozwiązaniem. Wizja świata bez kabli jest bowiem piękna. Oprzytomniałem i przemyślałem kilka rzeczy. Oto co z tego wyszło.
Po pierwsze skąd moje oburzenie. Odpowiedź jest prosta, przywiązanie. Jesteśmy nauczeni, że gniazdko potocznie nazywane „słuchawkowym”, zwyczajnie jest. Obyliśmy się z sytuacją, że wszelkie urządzenia odpowiedzialne za szeroko rozumianą rozrywkę, oprawę audio-wizualną i entertejment są wyposażone w gniazdo fachowo nazywane mini-jack. Większy jego brat, tzw. „duży jack” został wprowadzony w 1878 roku! Przeszło 138 lat temu. To kawał czasu, patrząc na to jak szybko zmieniają się porty w obecnych komputerach i urządzeniach mobilnych, wręcz jest to fenomenem. Pierwotnie służyły do połączeń telefonicznych. Na pewno widziałeś(łaś) kiedyś obrazek na którym pracownicy w centralach telefonicznych przepinali na wielkiej tablicy odpowiednie „duże Jacki”. Tak się zaczęło. Obecnie duże wtyczki jack są używane w przemyśle muzycznym. Sporawe, bo ćwierćcalowe są spotykane w instrumentach, kartach dźwiękowych, pre-ampach, efektach czy mikrofonach. Sam się z nimi spotkałem w momencie gdy stawiałem swoje pierwsze kroki jako entuzjastyczny nastoletni gitarzysta. A co do mikrofonów, tam lepiej wg mnie sprawdzają się jednak złącza XLR, ale co ja tam wiem.
Z kolei od momentu wprowadzenia Walkmana przez Sony w ’79, społeczeństwo pokochało przenośną muzykę, a możliwość odgrodzenia się tym jakże ważnym dla nas zmysłem od świata była cudowna. Dlatego następnie era Disckmanów, następnie iPodów i innych odtwarzaczy MP3 upłynęła pod znakiem, zminiaturyzowanego już, złącza mini jack. Kolejnym etapem, trwającym do dzisiejszego dnia, jest smartfon. Albowiem 3,5 mm otworek nadal był czymś oczywistym w super inteligentnym telefonie. Sądzono, że wyparte zostaną gniazda micro-USB czy Lightning i zastąpi je bezprzewodowa transmisja danych, chmury obliczeniowe oraz ładowanie indukcyjne. Jednak los zrobił tym wszystkim ekspertom psikusa i tak oto wg największej firmy świata to nie port ładowania oraz przesyłu danych, a poczciwe gniazdko słuchawkowe zostanie oddelegowane do lamusa.
Zachwyt, to uczucie towarzyszyło mi dopiero kilka dni po prezentacji Apple’a i powiem szczerze, zdziwiło mnie to. Bowiem jak to, pozbyliśmy się szeregu portów z komputerów: LPT, COM, VGA, DVI, PS2…dużo by wymieniać. Sam pamiętam jak w pierwszym pececie (prezencie komunijnym) miałem osobne gniazda dla drukarki, joysticka, klawiatury i myszki. Były tam co prawda gniazda USB, jeszcze pierwszej generacji. Nikt się nie spodziewał wtedy, a już na pewno nie ja, jak szybko zdominują one panel gniazd I/O mojego komputera. I co? Nie płaczę za nimi co wieczór. Dlatego też, zacząłem napalać się na myśl, że teraz słuchawki będą bezprzewodowe, działające całymi dniami i dające ekstazę moim uszom. Dodatkowo EarPodsy, tylko, że z nowym złączem były w zestawie z iPhonem a nawet i przejściówka się znalazła.
Świat wolny od kabli i przyziemności, jak cudownie! Och, jak błogo!
Oprzytomnienie przyszło po kilku dobrych dniach, może i tygodniu myślenia. Czy aby nie jest to tylko skok na kasę? Konkurencja tworzy nawet cieńsze telefony nie uciekając się do „kastrowania” ich z możliwości jednoczesnego (kablowego) słuchania muzyki i ładowania? Czy naprawdę to było konieczne posunięcie? Czy może jest to jednak równie perspektywiczny ruch, co pozbycie się stacji dyskietek a później napędu optycznego?
Wiem jedno, nowe Air Podsy, dają tylko 5h słuchania muzyki, czuwają dobę, mają pudełeczko wyglądem przypominające opakowanie na soczewki kontaktowe, które robi za power bank i mają mikrofon. Fanatycy powiedzą, że są niezwykle inteligentne, że teraz obsłużysz telefon bez wyjmowania z kieszeni, powiesz coś Siri, odbierzesz połączenie itd. Super, serio. Ale w Polsce nie ma Siri, nie zrozumie nawet po angielsku naszych nazwisk w kontaktach czy nazw ulic. Zatem koszt 800 PLN (bez złotówki oczywiście), jest o wiele za duży jak na taki produkt w wersji beta. Nie sądzicie?
Gdyby 800 złotych to było za dużo to możecie kupić coś od konkurencji na złączu Lightning.
- Audeze EL-8 Titanium Closed-Back Headphones 800 dolarów,
- Audeze Sine planar magnetic over-ears 530 dolarów,
- P5 Digital Over-Ears Headphones 450 dolarów,
- Philips M2L/27 Fidelio Premium Headphones 300 dolarów,
- HarmanJBL Reflect Aware earphones 150 dolarów,
- Brightech In-Ear Headphones 50 dolatów.
Przy nich, te dorzucane od producenta do każdego iPhone’a 7 słuchawki, kosztujące 29 dolców….no są wręcz okazją. Lecz 150 zł, na małe „pchełki” do telefonu to jednak sporo. Więc mi pozostaje się cieszyć, że mój telefonik jest na tyle archaiczny, że owo gniazdo posiada.
Dla tych co mają 6S albo starsze modele iPhone’a, a chcieliby być na tyle nowocześni jak Tim Cook, oto rozwiązanie waszych problemów. Zatyczka na gniazdo mini jack!
A na koniec pożegnanie, bo jednak wiele wskazuje, że Apple, a po kilku latach reszta firm informatycznych pozbędą się normalnych gniazd USB, a także mini jack.
O wielki Rogerze Moore, świeć nad ich stykami.